Co to znaczy być Ajmara
list z 12 sierpnia

Witajcie!!
Po tym, jak w ostatnim sprawozdaniu entuzjastycznie oznajmiłam, że jestem już pół Ajmara, zadano mi logiczne pytanie: a co to znaczy?
No cóż, są strony jasne i ciemne. Więc być Ajmara znaczy mieć szacunek do wszystkiego, co żyję. Zwyczajem zamierającym, ale jeszcze niekiedy spotykanym jest robienie akuliku (wspólne żucie koki) ze zwierzęciem, które się ma zabić. Poza tym być Ajmara oznacza żyć we wspólnocie. Dziś ty jesteś w potrzebie, więc ci pomagam, odwdzięczysz mi się kiedyś w przyszłości. Dzieci wychowuje cała wspólnota, wszyscy w wiosce to wujkowie i ciocie. Nie istnieje instytucja domu starców, starsi to ludzie najbardziej szanowani, jak można wyrzucać ich na śmietnik???? Z ciemnych stron najpoważniejszy jest problem alkoholu, pije się dużo, a niestety Indianie nie są odporni na alkohol. Właśnie teraz dogorywa pierwszy dzień hucznego wesela indiańskiego, większość w sztok zalana... Dzisiaj zabawa była tutaj, w Copacabanie, jutro jedziemy chlać do Ch’isi.... Przykre. Ale do południa to się wytańczyłam, i ha! opanowałam sztukę tańca w kapeluszu na głowie (co nie jest proste, bo te kapelusiki są maciupkie, kupiłam największy, jaki był, ale co ja bidna poradzę na to, ze jestem wielka cholita z wielką głową???)
Kontynuujemy wykopki w Huallani. No więc wygląda to tak: mamy kilka świątyń jedna na drugiej. Największe wykopy mamy na ścianie wschodniej i zachodniej. Na jednej i drugiej mamy po trzy mury, czyli logicznie - trzy świątynie. Nie ma tak dobrze, kochani!! Po stronie wschodniej mamy trzy mury z dużych kamieni, twarzami (czyli równiejszą stroną) zwrócone do środka wszystkich świątyń. Po stronie zachodniej mamy dwa mury z dużych kamieni, twarze też do środka, a trzeci z drobnicy, zbudowany byle jak i twarze kamieni zwrócone w drugą stronę. No i kto mi powie, ile tu mamy świątyń???
W przyszłym tygodniu kontynuujemy wykopki w Huallani, potem fiesta w Belen (inauguracja wałów przeciwpowodziowych, których budowę zasponsorował projekt Yaya Mama), a potem - do domu........
W polityce częściowo kontrolowany chaos, nowy prezydent (były wiceprezydent) Tuto Jorge Quiroga obiecuje gruszki na wierzbie i systematycznie obsadza wszystkie wysokie stanowiska swoimi krewniakami. Mallku Felipe Quispe się na razie przyczaił i siedzi cicho, no bo tez i nie wiadomo, co to za jeden ten Quiroga i jaka będzie jego polityka w stosunku do Indian.
Na koniec. W zeszły weekend mieliśmy Feria de Copacabana. Wszyscy świętowali, tylko dla mnie to były dni strachu, dzwonił jeden wariat i groził, że mnie porwie, do Argentyny. Wszędzie wychodziłam z ekipą facetów, zaalarmowaliśmy policję, poza tym napisałam rozpaczliwego maila z prośbą o pomoc do dwojga największych znanych mi polskich czarowników :-))))))) i sama zrobiłam parę zabiegów magiczno-ochronnych i facet dał sobie siana. Przestał nawet pisać płomienne listy. Ufff. Wreszcie spokój. Ale święto to mi dziadyga skutecznie zepsuł!!!! :-E
No to cóż, tyle nowin. Kończę, pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników
Stasia

powrót do strony głównej

list następny

napisz do autorki