"Z
ziemi Indian"
Inne artykuły znajdziesz w archiwum
PERU: Indiańska cierpliwość się skończyła...
Indianie andyjscy byli cierpliwi, długo, bardzo długo. Usiłowali poprawić swój byt pokorą, pracowitością, uległością - nic z tego. Teraz, niestety, coraz częściej wkraczają na ścieżkę przemocy - bo gdy mówią, nikt ich nie słucha, gdy proszą, są wyśmiewani, gdy pracują, z owoców ich pracy korzystają głównie skorumpowane elity. Droga edukacji i tym samym awansu społecznego też jest dla Indian w Andach praktycznie rzecz biorąc zamknięta, więc coraz częściej widzą przemoc jako swoją jedyną szansę...
Zaczęło się 2 kwietnia - Fernando Cirilo Robles, burmistrz Ilave, (miasteczko na południu Peru, blisko granicy z Boliwią, nad jeziorem Titicaca) oskarżony o różnego rodzaju malwersacje, uciekł z miasta.
3 kwietnia okolo 25 tys. miejscowych Indian Ajmara zablokowało szosę Puno-Desaguadero (Puno to stolica departamentu, w którym znajduje się Ilave, a Desaguadero to przejście graniczne do Boliwii), żądając natychmiastowej zmiany burmistrza.
11 kwietnia w ślady Ajmarów z Ilave poszli Indianie z Ayaviri (miejscowość trochę bardziej na północ, ale też w departamencie Puno), żądając ustąpienia swojego burmistrza.
20 kwietnia Indianie z następnej miejscowości, Paucarolla, zażądali tego samego.
26 kwietnia F.C. Robles wrócił do swego domu w Ilave, pomimo trwających cały czas protestów (ok. 10 tysięcy osób pikietowało na Plaza de Armas, czyli głównym placu Ilave!). Na wieść o tym Indianie włamali się do jego domu, poturbowali zastanych tam krewnych i popleczników, a jego samego wywlekli na ulicę. Bijąc, powleczono go na Plaza de Armas, przed ratusz. Tam, cały we krwi, błagał o wybaczenie... za późno.
Policja ośmieliła się "interweniować" dopiero wtedy, kiedy Indianie porzucili zmaltretowanego trupa.
Jest wiele takich Ilave w Peru, bo wielu jest takich burmistrzów, którzy prowadzą politykę "nachapać się i w krzaki" - wykorzystać naiwnych Indian dla własnego zysku. No to i cierpliwość indiańska się skończyła...
Indianie Aguaruna "okupują" miasto Santa Maria de Cahuapanas (Amazonia) - i trzymają burmistrza i jego administracje jako zakładników.
Ratusz w Trompetos (tez Amazonia) został zdemolowany przez miejscowych Indian żądających przyspieszenia przewodu sądowego przeciwko byłemu burmistrzowi.
Mieszkańcy miasta Candavre (blisko granicy z Chile) w ubiegły poniedziałek usiłowali włamać się do ratusza, żądając ustąpienia tamtejszego burmistrza.
Że nie wspomnę o innych aktualnych problemach w Peru - górnicy przygotowują się do strajku, około 3 tysięcy cocaleros (rolników specjalizujących się w uprawie koki) maszeruje protestować do stolicy, rybacy blokują szosę Panamerykańską w okolicy miasta Pisco, a Indianie z departamentu Arequipa blokują najważniejsze szosy w tymże departamencie.
Na dokładkę (czy może lepiej: w efekcie całego tego bajzlu) obecny prezydent A. Toledo ma 6 (sześć) procent poparcia, a akcje reaktywowanego Sendero Luminoso (Świetlistego Szlaku) w regionie Ayacucho powoli przechodzą z fazy propagandowej do starć z wojskiem.
PS Tak, już słyszałam, że za wiele polityki w moich mailach, ale czy to moja wina, że Indianie to około połowa ludności w Peru i Boliwii? Kiedy tacy Ajmarowie tupią nogą, to nic dziwnego, że pałac prezydencki w Limie się trzęsie...
Stanisława Stachniewicz-Chavez
Skrypt CGI © 2000 Sylwester Czopek