ARCHIWUM TAWACINU, nr 4[52], "Tawacin" nr 4[52] zima 2000, ss. 3–4. Tekst pobrany ze strony Wydawnictwa TIPI http://www.tipi.pl

Czas przykrych prawd
Wystąpienie Kevina Govera w 175. rocznicę powstania BIA

W marcu 1824 roku prezydent James Monroe powołał Urząd do Spraw Indian w Departamencie Wojny. Jego misją było prowadzenie spraw państwowych w stosunku do Indian. Zebraliśmy się tu dzisiaj, by uczcić pierwsze 175 lat instytucji znanej dziś jako Biuro do Spraw Indian (BIA).

To dobrze, że robimy to w pierwszym roku nowego stulecia i nowego milenium, gdy nasi przywódcy zastanawiają się nad tym, co nas czeka, i przygotowują się do nowych wyzwań. Zanim jednak spojrzymy w przyszłość, to instytucja ta musi najpierw spojrzeć wstecz i zastanowić się nad tym, co stworzyła, a czyniąc to – musimy dojść do przekonania, że nie ma powodu do świętowania; że jest to raczej czas na refleksję i kontemplację, czas na wypowiedzenie przykrych prawd, czas na skruchę.

Musimy najpierw pogodzić się z faktem, że działania tej agencji w różnych momentach głęboko krzywdziły społeczności, którym miała służyć. Od samego początku Urząd do Spraw Indian był narzędziem, za pomocą którego Stany Zjednoczone narzucały swą wolę indiańskim narodom i Indianom, którzy stanęli im na drodze. I tak, pierwszą misją tej instytucji było doprowadzenie do przesiedlenia plemiennych narodów Południowego Wschodu. Groźbą, zdradą i siłą zmuszono te wielkie narody plemienne do przejścia o tysiąc mil na zachód, do pozostawienia ludzi starych, młodych i niedołężnych w przygotowanych naprędce grobach wzdłuż Szlaku Łez.

Kiedy naród amerykański spoglądał na Zachód po nowe ziemie, to agencja ta uczestniczyła w czystkach etnicznych, które spadły na plemiona zachodnie. Wojna pociąga za sobą tragedię; wojna o Zachód nie była wyjątkiem. Lecz w obecnych, bardziej oświeconych, czasach musimy uznać, że rozmyślne szerzenie chorób, dziesiątkowanie potężnych stad bizonów, używanie zatrutego alkoholu do niszczenia umysłu i ciała, i tchórzliwe zabijanie kobiet i dzieci powiększyło ogrom tej tragedii do tego stopnia, że nie można jej uznać jedynie za zwykłą konsekwencję starcia rywalizujących sposobów życia. To ta agencja – i dobrzy ludzie wewnątrz niej – nie sprostali misji zapobieżenia zniszczeniu. I tak upadły wielkie narody wojowników–patriotów. Nigdy nie odsuniemy w niepamięć zbędnej i gwałtownej śmierci w miejscach, takich jak Sand Creek, brzegi Washita River i Wounded Knee.

Konsekwencje wojny nie musiały też obejmować krótkowzrocznych i niszczycielskich prób zgładzenia indiańskich kultur. Po zniszczeniu plemiennej gospodarki i rozmyślnym doprowadzeniu do uzależnienia plemion od świadczeń zapewnianych przez agencję, Biuro nastawiło się na zniszczenie wszystkiego, co indiańskie.

To ta agencja zakazywała mówienia indiańskimi językami, nie pozwalała odprawiać tradycyjnych ceremonii religijnych, wyjmowała spod prawa tradycyjne władze i sprawiała, że Indianie wstydzili się tego, kim są. Co najgorsze, Biuro do Spraw Indian popełniało te czyny na dzieciach powierzonych prowadzonym przez nie szkołom z internatami, prześladując je emocjonalnie, psychicznie, fizycznie i duchowo. Nawet dziś, w erze samookreślenia, gdy Biuro do Spraw Indian w atmosferze wzajemnego szacunku jest nareszcie obrońcą Indian, przytłacza nas dziedzictwo złych uczynków. Bolesny wstyd, strach i złość przechodziły z pokolenia na pokolenie i przejawiają się w plagach alkoholizmu, narkomanii i przemocy w rodzinie, które nadal nękają kraj Indian. Wielu naszych ludzi żyje w tragicznych warunkach, życie indiańskich rodzin rujnowane jest przez alkoholizm, samobójstwa popełniane ze wstydu i rozpaczy, i gwałtowną śmierć z ręki bliskich. Tak wiele chorób nękających dziś kraj Indian jest wynikiem błędów tej agencji. Ubóstwo, ignorancja i choroby są efektem działalności tej agencji.

Dlatego dziś stoję przed wami jako szef instytucji, która w przeszłości popełniła czyny tak straszne, że wpływają one, utrudniają i niszczą życie Indian dekady później, pokolenia później. Rzeczy te miały miejsce pomimo wysiłków wielu dobrych ludzi o czystych sercach, którzy pragnęli im zapobiec. Musimy uznać te krzywdy, jeśli chcemy rozpocząć uzdrawianie.

Nie przemawiam dziś w imieniu Stanów Zjednoczonych. To przywilej pochodzących z wyboru przywódców narodu i nie odważyłbym się mówić w ich imieniu. Jestem jednak upoważniony do przemawiania w imieniu tej agencji, Biura do Spraw Indian, i jestem niemal pewien, że moje słowa odzwierciedlać będą uczucia dziesięciu tysięcy jego pracowników.

Rozpocznijmy od wyrażenia naszego głębokiego smutku z powodu tego, co ta agencja uczyniła w przeszłości. Nasze serca łamią się, podobnie jak wasze, kiedy myślimy o tych złych czynach i ich tragicznych konsekwencjach, a nasz żal jest równie szczery i głęboki, jak wasz. Pragniemy ogromnie, byśmy mogli zmienić tę historię, ale oczywiście nie możemy. W imieniu Biura do Spraw Indian, kieruję te oficjalne przeprosiny do Indian za historyczne postępowanie tej agencji.

I chociaż obecni pracownicy BIA nie wyrządzili tych krzywd, to uznajemy, że popełniła je instytucja, której służymy. Uznajemy tę spuściznę, to dziedzictwo rasizmu i nieludzkich czynów. A uznając to dziedzictwo, uznajemy także naszą moralną odpowiedzialność za naprawienie zła.

Dlatego rozpoczynamy tę ważną pracę od nowa i składamy nowe zobowiązanie przed ludźmi i społecznościami, którym służymy – zobowiązanie zrodzone z dzielonego z wami oddania idei odnowionej nadziei i pomyślności kraju Indian. Nigdy więcej agencja ta nie będzie milczeć, gdy nienawiść i gwałt dotykać będą Indian. Nigdy więcej nie pozwolimy, by polityka wynikała z założenia, że Indianie są ludźmi gorszymi, niż inne rasy. Nigdy więcej nie weźmiemy udziału w kradzieży indiańskiej własności. Nigdy więcej nie wyznaczymy fałszywych przywódców, którzy służą celom innym, niż cele plemion. Nigdy więcej nie pozwolimy, by niepochlebne i stereotypowe wyobrażenia o Indianach bezcześciły rządowe gabinety lub skłaniały Amerykanów do płytkich i ignoranckich poglądów na temat Indian. Nigdy więcej nie będziemy atakować waszych religii, waszych języków, obrzędów i zwyczajów plemiennych. Nigdy więcej nie będziemy odbierać waszych dzieci, ani uczyć ich wstydzenia się tego, kim są. Nigdy więcej.

Nie możemy jeszcze prosić was o wybaczenie – nie wtedy, gdy brzemię historii tej agencji ciąży tak bardzo na plemiennych wspólnotach. To, o co prosimy, to by wspólnie rozpocząć uzdrawianie: kiedy wrócicie do swoich domów, gdy będziecie rozmawiać ze swoimi ludźmi, powiedzcie im, proszę, że czas umierania kończy się. Powiedzcie swoim dzieciom, że czas wstydu i strachu minął. Powiedzcie swoim chłopcom i dziewczętom, by zastąpili złość nadzieją i miłością do swoich braci. Razem musimy otrzeć łzy siedmiu pokoleń. Razem musimy uleczyć nasze złamane serca. Razem staniemy przed wyzwaniami świata z wiarą i nadzieją.

Razem uznajmy, że gdy nasi przyszli przywódcy spotkają się, by dyskutować o historii tej instytucji, to będzie to czas uczczenia odrodzenia się radości, wolności i postępu Indiańskich Narodów. Biuro do Spraw Indian narodziło się w 1824 roku w czasach wojny z Indianami. Niech żyje w roku 2000 i następnych jako instrument ich dalszego rozwoju.

Kevin Gover, wiceminister Departamentu Spraw Wewnętrznych USA, 8 września 2000

tłum. Marek Nowocień

(c) TIPI 2000 Wykorzystanie tekstu po uprzednim skontaktowaniu się z redakcją.