NOWA WOLA PO PROSTU
oczami dzieci

pod redakcją Bartosza Hlebowicza
przy współpracy Alicji Froń


 

 









Spis treści


Odkrywanie miejsca
(Bartosz Hlebowicz)

Nowa Wola i okolice
Rodzina i gospodarstwo
Szkoła
Sacrum
Młodzi fotografowie

W stronę Nowej Woli (Alicja Froń)


Odkrywanie miejsca
Irokezi przed ważnym spotkaniem wymieniali cenne przedmioty, tak zwane wampumy, czyli pasy z koralików utworzonych z muszli, przedstawiające rozmaite wzory i symbole. Indianie mówili o nich jako o "rzeczy, która powoduje wyciągnięcie ramion u drugiej osoby" - przyjęcie wampumu oznaczało akceptację gestu braterstwa i uznanie, że słowa obdarowującego będą miały znaczenie, że w ogóle będzie on wysłuchany. Tego właśnie chcieliśmy: "udrożnienia" kanału komunikacji, skrócenia dystansu pomiędzy najmłodszym i najstarszym pokoleniem w małej tubylczej społeczności po drugiej stronie Atlantyku. Wśród Oneidów z prowincji Ontario prowadziłem etnograficzne badania od 2001 roku, a w 2006 postanowiłem spróbować czegoś innego: zrobić wspólnie z mieszkańcami rezerwatu coś, co da satysfakcję i im, i mnie. Pomyślałem o przeprowadzeniu projektu fotograficznego, w którym autorami zdjęć byliby młodsi członkowie społeczności. Pragnąłem, aby te fotografie stały się "wampumem", który na nowo umożliwi porozumienie pomiędzy pokoleniami. Tak doszło do... zrealizowania projektu w Nowej Woli. Owszem, byliśmy też w Oneida (latem 2007 roku), ale spróbowaliśmy podobny projekt zrobić i na moim rodzinnym Podlasiu. Szukaliśmy małej społeczności, "świata na uboczu", jak rezerwat Oneidów. Także i tutaj chcieliśmy, aby sami mieszkańcy przy pomocy aparatów fotograficznych opowiedzieli o sobie i taki autoportret - najpierw w formie wystaw na wolnym powietrzu, a teraz w formie książki - przedstawili również innym. Chodziło też o pamięć: młodzi ludzie fotografujący własne domy, słuchający rodziców, dziadków, a później prezentujący zdjęcia u siebie i na zewnątrz - to był pomysł, ażeby ujrzeć w nowym świetle codzienność własnego miejsca, czasem postrzeganą jako nudną czy ograniczającą. Za wybór Nowej Woli winniśmy wdzięczność Ani Dobrowolskiej i Markowi Hyjkowi, który myślał o przeniesieniu projektu indiańskiego na podlaski grunt. Praca w obu społecznościach była zupełnie odmiennym doświadczeniem. Teraz przygotowaliśmy album o Nowej Woli i "okolicach", w których odszukać też można - czemu nie? - rezerwat indiański z Kanady. Być może pierwszym wrażeniem zabłąkanego w Nowej Woli turysty będzie myśl: "Tutaj nic nie ma, ulica, dwa rzędy domów, sklep, cerkiew, budynek szkoły, pies, dzieci na rowerach". Ale trzeba umieć słuchać i patrzeć. Alicja biegała z dziećmi w rozmaite miejsca, fotografowali, rozmawiali ze starszymi, rysowali, dzieci nagrywały swoje opowieści.

Jak idą do Supraśla, to też ładnie popatrzeć się, skromnieńko. Raz byłam na Grabarce, nie stawiałam krzyża, tak prosto z ciekawości, bo nikt o nich [pielgrzymkach]... nie słychał [wcześniej]. Potem oni poniali od polskich ety pielgrzymki. U polskich ta pielgrzymka zawsze idzie i idzie i tak poniali od etych polskich i oni uziali zaczęli chodzić, a tak nie było nijakich pilgrzymków, nikto nie znał Grabarku, niczego, Supraśla nikto nie znał, a uże teraz oni poniali i tak ony robiat.
fot. Piotr Monach

Tradycyjny Taniec Dymu w wykonaniu Oneidów, Southwold, 21 czerwca 2007.
fot. Gavin Summers






















Dzisiaj już wiemy, że Nowa Wola jest punktem jedynym w swoim rodzaju, tak samo jak jej młodzi mieszkańcy. I nie chodzi tu o interesującą mieszankę wpływów polskich, ukraińskich i białoruskich na "tutejszą" kulturę, lecz o coś bardziej podstawowego: pojmowanie świata i marzenia młodych ludzi. To ich wrażliwość, wyrażona w fotografiach i zapisanych wypowiedziach, sprawia, że Nowa Wola jest miejscem fascynującym. To my się od nich uczyliśmy i za to należą się im szczere podziękowania. Dziękuję też wszystkim pozostałym mieszkańcom Nowej Woli: tym, którzy zaangażowali się w projekt, posyłając do pracy z Alicją swoje dzieci, użyczając jej gościny, rozmawiając z nami, pozwalając się fotografować oraz tym, do których nie zdołaliśmy dotrzeć i którzy być może z dystansu obserwowali nasze poczynania. Na różnych etapach wspomagali nas: nauczycielki z nieistniejącej już szkoły podstawowej w Nowej Woli na czele z jej dyrektor Justyną Trojanowicz; pracownicy GOK z Michałowa, którzy pomagali w organizowaniu wystaw zdjęć na Podlasiu (wrzesień 2007 roku); koło naukowe socjologów z Uniwersytetu w Białymstoku (wystawa w kwietniu 2008). Pani Nina Bujko udostępniła do publikacji stare nowowolskie fotografie swego wujka, Józefa Iwaniuka. Szczególne podziękowania dwóm naszym tłumaczom na język białoruski: redaktorom Witalisowi Łubie i Ilonie Karpiuk - za niezawodność, oraz Arnoldowi L. Markowitzowi z Filadelfii za korygowanie naszych tłumaczeń na angielski, niemal codzienne rozmowy o skarbach Nowej Woli i, przy okazji, innych rzeczach. Pracę nad książką nadzorował, na moją prośbę, redaktor Marek Maciołek. Mam nadzieję, że jego narzekania i krzyki nie poszły na marne. Myślę, że ważną przyczyną, dla której podjęliśmy się z Alicją tej pracy, była nasza potrzeba zakorzenienia się. Przyglądanie się zdjęciom i rysunkom młodych nowowolan, układanie ich w książce, lektura ich opowieści - to wszystko sprawiło masę radości i nadało sens moim poczynaniom w ostatnich miesiącach. Mogę tylko powtórzyć za Arnoldem, który, odsyłając kolejne poprawione fragmenty z tłumaczeniami słów dzieci, dodawał: "I really like those kids!" - bardzo lubię te dzieci.
Bartosz Hlebowicz

Irena Kuźmicka wraca z pracy do domu.
fot. Michał Bogdan

Droga w rezerwacie Oneidów, Ontario, Kanada.
fot. autor nieznany


















Nowowolskie dzieci, które brały udział w projekcie przez obydwa letnie sezony 2007-2008 (podaję ich wiek w 2007 roku): Marysia Monach (lat 11), Gabrysia Turko (11), Grzegorz Bogdan (10), Daniel Bujko (10), Wojtek Świerżewski (8), Joanna Iwanowicz (12) i Ola Iwanowicz (8). W pierwszym sezonie uczestniczyli także: Michał Bogdan (13), Klaudia Szczerbacz (13), Paulina Miruć (12). A w 2008 roku dołączyli do nas: Agata Sikora (9), Kasia Kondrusik (12), Kasia Siereda (13), Mateusz Olechnowicz (9) i Radek Pawluczuk (12).
Uczestnicy projektu w rezerwacie Oneidów w 2007: Lynessa Cornelius (17), Emma Cornelius (15), Gavin Summers (13), Kanati Ireland, Kanyatha, Emily Schuyler (9), Kaila Schuyler (9), Kaniw^akla Nicholas (7), Shaelynn, Chayenne, Clint Cornelius (10), Wesley Riley Antone (10), Raven Summers (11) i Brennan Nicholas (14), Kayla Albert, Elise Albert. Pomagali nam pracownicy Oneida Youth Center i zdjęcia dwójki z nich również znalazły się w tej książce: Janet Ireland (28) i Kylie Cornelius (24).


NOWA WOLA po prostu
pod redakcją Bartosza Hlebowicza, Gminny Ośrodek Kultury w Michałowie - TIPI, Michałowo - Wielichowo 2008, ISBN 978-83-919264-7-5, format 210×210, oprawa twarda, stron 192 (zdjęcia kolorowe), wydanie trzyjęzyczne: teksty po polsku, angielsku i białorusku, cena 49 zł

Zamówienia można składać pisemnie, telefonicznie (061) 44 33 058 lub drogą elektroniczną tipi@tipi.pl
Realizacja zamówień w kolejności ich nadsyłania.


Warunki zakupu


Zamawiam książkę


RECENZJE I PUBLIKACJE O KSIĄŻCE
Nowowolski autoportret - recenzja książki (Marta Jasińska, "Kurier Poranny", 27 maja 2009) [JPG, 1 MB]
Taka jest Nowa Wola. Po prostu - recenzja książki (Urszula Krutul, "Gazeta Współczesna", 30 lipca 2009) [PDF, 1,2 MB]
Małe niezauważalne światy - wywiad z Bartoszem Hlebowiczem (Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza" (Białystok), 2 sierpnia 2009)
Fotograf nie tylko w kurniku - recenzja książki (Monika Żmijewska,"Gazeta Wyborcza" (Białystok), 3 sierpnia 2009)
Świat na uboczu: autoportret - recenzja książki (Urszula Krutul, "Gazeta Współczesna", dział "Perły Podlasia", 14 sierpnia 2009) [PDF 0,9 MB]
Nowa Wola po prostu - recenzja książki (Antoni Kroh, "Nowe Książki", październik 2009) [JPG 0,65 MB]