Hugh A. Dempsey

Crowfoot
Wódz Czarnych Stóp

przełożyli Marek Maciołek i Wiesław K. Niedźwiadek

 

Spis treści

Wstęp
Przedmowa
Przedmowa do wydania pierwszego
I. Dziecko z plemienia Kainów
II. Młody wojownik
III. Życie obozowe
IV. Stopa Wrony zostaje wodzem
V. Ojciec narodu
VI. Syn utracony i syn zyskany
VII. Czerwone kurtki
VIII. Siedzący Byk odchodzi z kwitkiem
IX. Traktat Czarnych Stóp
X. Głód
XI. W kraju Długich Noży
XII. Długa droga do domu
XIII. Stracona wiara
XIV. Gorycz
XV. Powstanie
XVI. Śmierć syna
XVII. Triumfalny objazd
XVIII. Koniec epoki
Bibliografia

 

Wstęp

Niniejsza biografia wielkiego indiańskiego przywódcy na kanadyjsko-amerykańskim Zachodzie jest mile widzianym uzupełnieniem nieustannie rosnącej bibliografii na temat Indian Ameryki Północnej. Nowatorska pod względem uwydatnienia życia i charakteru przywódcy, który poświęcił się dla zapewnienia dobrobytu swemu ludowi Czarnych Stóp, jest równie cenna jako wnikliwa analiza dyplomaty i orędownika pokoju, który przeprowadził swych ludzi przez niebezpieczne czasy, kiedy z koczowniczych myśliwych zamienili się w farmerów, hodowców i górników osiadłych w rezerwacie, w zachodniej Kanadzie.

Dzięki tej książce Stopa Wrony (Crowfoot) stanie się lepiej znany wśród historyków. Co więcej, jego osiągnięcia w roli mówcy, orędownika pokoju i dyplomaty przywracają równowagę perspektywy, zaburzoną przez tradycyjne zainteresowanie wyłącznie wojowniczymi Siedzącymi Bykami, Płoszącymi Stada i Szalonymi Koniami w popularnej historii po obu stronach czterdziestego dziewiątego równoleżnika.

Niniejsze studium biograficzne jest także zapisem burzliwego okresu na północnych Równinach w latach 1860-1890. Choć wielu przywódców indiańskich wzywało do wojny, mającej powstrzymać chciwość, niesprawiedliwość i okrucieństwo białego człowieka, Stopa Wrony szukał współpracy i pokoju. Powstrzymywał zapędy swych srogich wojowników, ponieważ zdawał sobie sprawę z siły białego społeczeństwa i wyraźnie widział to, co wielu równych mu rangą wodzów lekceważyło: mianowicie, że jedyny prawdziwy wybór, przed jakim stoją jego ludzie to unicestwienie albo rządy białych. Dlatego nawoływał do lojalności wobec rządu królowej, pozostając całkowicie oddany swoim ludziom, i umiejętnie unikał angażowania się w tragiczne i daremne zrywy, co często pociągało represje wobec sąsiednich plemion. Jego lojalność wobec rządu podczas Powstania Riela w 1885 roku zwróciła uwagę czasopism ze Wschodu, kreujących go na bohatera i pobudzających wyobraźnię polityków i obywateli. Romantycy wierzyli, że jego lojalność wyrasta z szacunku do Korony i sprawiedliwości czerwonych kurtek Północno Zachodniej Policji Konnej. Realiści natomiast, tacy jak ojciec Lacombe, wiedzieli, że zabiegał o pokój na podstawie trzeźwej oceny własnych interesów.

Stopa Wrony wyznawał zasadę "jedno prawo dla wszystkich" na kanadyjskim Zachodzie. W przeciwieństwie do praktyk po południowej stronie granicy, gdzie ustawodawstwo spoczywało w rękach obywateli, a presja społeczeństwa wymuszała omijanie przepisów federalnych, wysiłki Stopy Wrony do zachowania pokoju i wprowadzenia jego ludzi w nową epokę, zostały wynagrodzone. Smutek, ale i nadzieja, tkwią w widoku byłego wojownika z motyką w ręku, pracującego na polu, żeby dać przykład swym ludziom.

Hugh Dempsey dał nam wnikliwy portret wielkiego przywódcy, który poświęcił życie swym ludziom. Napisał także przejmującą biografię orędownika pokoju, który ryzykował życiem dla swych przekonań i zasługuje na miano, jakie zdobył: "ojciec narodu".

Paul F. Sharp

 

Przedmowa do wydania masowego

Kiedy w 1957 roku rozpoczęło się gromadzenie materiału do tej książki, Stopa Wrony był właściwie mało znanym Indianinem z zachodniej Kanady. Napisano kilka ogólnikowych artykułów o pomocy, jakiej udzielił Północno Zachodniej Policji Konnej w 1874 roku, o podpisaniu Traktatu Czarnych Stóp w 1877 roku i jego poparciu dla rządu podczas Powstania Riela w 1885 roku. Nikt jednak wtedy nie zadał sobie trudu spytania samych Indian, co myślą o Stopie Wrony; zatem jego wizerunek nakreślono wyłącznie z perspektywy białego człowieka. Informacje, jakie uzyskałem podczas wywiadów ze starcami Czarnych Stóp, stworzyły bohatera zupełnie innego formatu; takiego, który na zawsze pozostał wierny swoim ludziom.

W trakcie gromadzenia materiału, nie uświadamiałem sobie, że oto jestem świadkiem końca pewnej epoki. Wydawało się to całkiem naturalne, że powinienem porozmawiać ze starymi Indianami, którzy osobiście znali Stopę Wrony i mogli opowiedzieć ciekawe historie o tradycjach, życiu i wyczynach przywódców Czarnych Stóp. Widok starców, siedzących na żelaznych łóżkach w skromnych chatkach i wspominających dni sławy z przeszłości, nie wydał mi się niezwykły. Nie dziwiło mnie też, że młodzi, zarówno Indianie, jak i biali, nie przejawiają większej chęci poznania mijającej epoki.

Dopiero teraz, trzydzieści lat później, uświadomiłem sobie, jakie miałem szczęście, że poznałem takich ludzi, jak One Gun , Joe Crowfoot, Ayoungman, Bobtail Chief i in. Napisanie tej książki było możliwe, ponieważ oni podzielili się ze mną wiadomościami z pierwszej ręki o tym człowieku i jego czasach. Gdybym dzisiaj próbował rozpocząć badania i pisać tę książkę, nie udałoby mi się, ponieważ opowieści tych starców odeszły razem z nimi i pozostałyby mi tylko relacje białych ludzi z wydarzeń, w jakich Stopa Wrony brał udział. Jak pokazuje ta książka, ich oceny, spisane za życia Stopy Wrony, często były nietrafne.

Na przykład, urzędnicy upatrywali w nim wielkiego wodza dlatego, że "wiernie" trwał przy rządzie kanadyjskim i jego polityce. Podpisanie traktatu było świadectwem, że pragnie współpracować z władzami, a nie przystąpienie do powstania Kri i Metysów w 1885 roku - dowodem "lojalności" wobec królowej.

Gdyby te poglądy zwyciężyły, wyrządzilibyśmy niedźwiedzią przysługę temu wielkiemu przywódcy Czarnych Stóp. W rzeczywistości manifestował tylko jedną lojalność - wobec swego ludu. Fakt ten stawał się coraz bardziej oczywisty z każdym przeprowadzonym wywiadem i każdym pobytem w indiańskim domu. To, że jego postawa mogła sprzyjać rządowi - było czystym przypadkiem.

Przez minione trzy dziesięciolecia pojawiło się niewiele nowych źródeł, a na pewno nic istotnego, co mogłoby zmienić treść tej książki albo moje wnioski. Odkryto kilka dokumentów i znaleziono parę wzmianek, ale żadna z nich nie wnosi nic nowego do historii Stopy Wrony czy konfliktu, opisanego na podstawie znanych mi faktów.

We wspomnianych latach zmieniło się za to wiele w tradycji oralnej ludu Czarnych Stóp. Choć żyje jeszcze paru starców, którzy mogą coś niecoś opowiedzieć, to ogólna panorama życia w XIX wieku odeszła już w niepamięć. Telewizja - ta wielka machina do ujednolicania kultur na całym świecie - w gruncie rzeczy niszczy język, a wraz z nim giną także tradycje oralne. Sami Czarne Stopy podejmują wielkie wysiłki zmierzające do zachowania swej kultury, ale muszą stawić czoła nieoczekiwanym przeciwnościom, charakterystycznym dla tego stulecia: edukacji zintegrowanej, komunikacji masowej i migracji do miast.

Czarne Stopy są ciągle dumni ze swych traktatowych wodzów, jak Stopa Wrony i Stare Słońce, ale pamięć została zastąpiona przez drukowane słowo. Cieszę się, że ta książka przysłużyła się zarówno indiańskiej wspólnocie, jak i białej. Obszernie korzystano z niej podczas studiów tubylczych, od uniwersytetów po indiańskie college i programy kulturowe. Choćby dlatego warto było podjąć ten trud.

Jest jeszcze jeden aspekt, według mnie równie ważny. Mianowicie, w latach pięćdziesiątych starcy dali mi szansę wydobycia przywódców, takich jak Stopa Wrony, z mroku przeszłości i ukazania ich jako prawdziwych ludzi, którzy żyli, kochali, wypowiadali wojny, uprawiali politykę, zakładali rodziny i opłakiwali zmarłych. Dziś można to z powrotem przekazać do rezerwatów, aby pomóc tubylczym ludom znaleźć poczucie tożsamości i dumę z własnej kultury, co jest o wiele ważniejsze niż osiągnięcia naukowe czy akademickie.

Na koniec, ciekawy przypis do historii. Stopa Wrony był głównym wodzem plemienia Czarnych Stóp aż do śmierci w 1890 roku. Jego syn, Duch Niedźwiedzia (Bear Ghost) nigdy nie osiągnął statusu przywódcy, ale następnemu pokoleniu dobrze przysłużył się Joe Crowfoot, wnuk, który został wodzem w 1953 roku. W 1987 roku praprawnuk Stopy Wrony, Strater Crowfoot nawiązał do tej tradycji i został wybrany na głównego wodza Czarnych Stóp. Ma trzydzieści dwa lata i jest najmłodszym wodzem w zapisanej historii plemienia. Wydaje się, że dziedzictwo Stopy Wrony jest ciągle żywe.

Hugh A. Dempsey
4 lutego 1989 roku

 

Przedmowa do wydania pierwszego

Stopa Wrony był wybitnym wodzem Czarnych Stóp w czasie burzliwego dwudziestolecia, w którym oglądano znikanie stad bizonów, podpisywanie traktatów, głód, zbrojne powstanie i początek nowego życia pod jarzmem białego człowieka. Dzięki swym cechom przywódczym i pokojowym zamiarom, Stopa Wrony uważany był przez całe swe życie za wielkiego przyjaciela białych; za człowieka, który był lojalnym poddanym królowej Wiktorii. Jak zatem taki człowiek mógł znaleźć posłuch wśród wojowniczych Czarnych Stóp? Czy doprawdy był tylko sługusem rządu, czy kimś więcej niż "dobrym" Indianinem?

Materiał do tej książki zaczęto gromadzić właśnie pod kątem znalezienia odpowiedzi na te i inne pytania, bo jakkolwiek imię Stopy Wrony było powszechnie znane, wydarzenia, które do tego doprowadziły, były zaledwie kilkoma podniecającymi przygodami, w których wystąpił jako przyjaciel białych. W rzeczywistości Stopa Wrony był silnym przywódcą, który za jedyny cel życia obrał sobie dobrobyt swych ludzi. Manifestował tylko jedną lojalność - wobec swego ludu.

Poszukiwanie informacji o Stopie Wrony przyniosło wiele niespodzianek. Po pierwsze, był wielkim wodzem Czarnych Stóp, nie będąc w ogóle Indianinem Czarna Stopa. Urodził się w plemieniu Kainów i przeprowadził się na północ do Czarnych Stóp, kiedy jego owdowiała matka poślubiła mężczyznę z tego plemienia.

Największą niespodzianką była chyba jednak miara wielkości Stopy Wrony. Niektórzy ludzie, w tym paru Indian, podejrzewali, że jest właściwie słabym człowiekiem, znajdującym się pod przemożnym wpływem takich białych osobistości, jak ojciec Albert Lacombe i pułkownik James F. Macleod. Właśnie ta książka pokazuje, jak znikomy wpływ miał na wodza jakikolwiek biały człowiek.

Według innej fałszywej pogłoski, nikt nie słyszał o Stopie Wrony przed przybyciem Północno Zachodniej Policji Konnej w 1874 roku. Zapiski handlarzy futer i misjonarzy, a także wywiady ze starymi Indianami potwierdziły, że Stopa Wrony był znamienitym wojownikiem i tylko dzięki swym zdolnościom został wodzem. Już w 1866 roku, na osiem lat przed przybyciem Policji, doczekał się wzmianki w dziennikach handlarzy futer jako ważny przywódca.

Co więcej, badania pokazały, jaki ciężar może spoczywać na barkach człowieka z prymitywnego społeczeństwa. W ciągu dwóch dziesięcioleci, Stopa Wrony musiał przeprowadzić swój lud od bliskiego ich sercu polowania na bizony do obcego życia, określonego przez indiańskich agentów i granice rezerwatu. Fakt, iż dokonał tego bez rozlewu krwi, nawet w obliczu jawnej hipokryzji i niesłychanego okrucieństwa, stanowi najlepszy dowód jego siły. To, że zachował przy tym dumę, jest niewielką miarą jego umiejętności.

Studia nad Stopą Wrony zostały rozpoczęte w 1957 roku i trwały z przerwami, przy wykorzystywaniu różnych źródeł, między innymi wywiadów ze starymi Indianami. Najbardziej przydatnymi informatorami Czarnych Stóp byli pani Jennie Duck Chief, Ayoungman, One Gun, Heavy Shield, Joe Crowfoot i pani Many Guns. Z Kainów pochodzili John Cotton, Bobtail Chief i Jack Low Horn. Wszystkim tym wywiadom towarzyszył mój tłumacz i teść, senator James Gladstone. Jego błyskotliwa znajomość współczesnej angielszczyzny i starego języka Czarnych Stóp była nieoceniona. Bez pomocy jego i indiańskich informatorów, napisanie tej książki nie byłoby możliwe.

Podziękowania należą się także Lucien i Jane Hanks za udostępnienie mi kopii wywiadów, jakie przeprowadzili z Czarnymi Stopami w 1939 i 1941 roku. Podczas gromadzenia danych do swej książki Tribe Under Trust, przeprowadzili szereg rozmów ze starcami, którzy poumierali w kilka lat później. Byli wśród nich Buck Running Rabbit, Duck Chief i Many Guns.

Dużą pomoc okazali mi także księża misjonarze oblaci z Edmonton, których przebogate archiwa zawierają sporo informacji o początkach Zachodu. Za inną pomoc jestem wdzięczny Pat McCloy, bibliotekarce Instytutu Glenbow-Alberta i Johnowi C. Ewersowi z Instytutu Smithsonian w Waszyngtonie - którzy od lat są moimi przyjaciółmi i doradcami, i zechcieli przeczytać rękopis mej książki.

Ilustracje pojawiające się w tej książce pochodzą, jeśli nie podano inaczej, z kolekcji Instytutu Glenbow-Alberta w Calgary. Zostały one przedrukowane za uprzejmą zgodą tego Instytutu, który także jest moim pracodawcą i w związku z tym wniósł spory wkład w umożliwienie kontynuacji mych badań.

Książkę wydano dzięki finansowej pomocy Humanities Research Council of Canada, wykorzystując fundusze przyznane przez Canada Council.

Hugh A. Dempsey
Calgary, Alberta

 

 

Rozdział I
Dziecko z plemienia Kainów

Młodzieniec nazywał się Chowający Nóż (Pack a Knife), Istowun-e’pata, a jego żona Zaatakowa W Drodze Do Domu (Attacked Toward Home) Axkyap-say-pi. Nie mieli dużo koni, ani wpływów w plemieniu, ale w roku 1830 oboje byli bardzo szczęśliwi, ponieważ ich małżeństwo zostało pobłogosławione narodzinami uroczego chłopczyka.

Chowający Nóż i jego żona byli Indianami Kaina - częścią dużego plemienia, zwanego przez białych handlarzy "Czarne Stopy" , choć sami mówili o sobie Nitsitapi, Prawdziwi Ludzie. Naród ten składał się z trzech plemion, mówiących tym samym językiem. Na południu żyli Pieganowie, którzy liczyli około siedem i pół tysiąca ludzi, na północ od nich mieszkali Kainowie i Siksika, czyli Czarne Stopy. Każde z nich liczyło po cztery i pół tysiąca ludzi. Spokrewnieni z nimi, choć mówiący innymi językami, byli Atsina, czyli Wielkie Brzuchy (Gros Ventres) na wschodzie i niewielkie plemię Sarsi na północy.

Ich tereny łowieckie rozciągały się na północnych Równinach od Górnej Missouri do Północnej Saskatchewan i od rzeki Żółty Kamień (Yellowstone River) po Góry Skaliste Rocky Mountain). Zamieszkując teren, przez który przebiegała międzynarodowa granica między brytyjską Kompanią Zatoki Hudsona (Hudson Bay Company) na północy a Stanami Zjednoczonymi na południu, plemię nie okazywało posłuszeństwa żadnej ze stron. Brytyjskich handlarzy tolerowano dopóki przebywali po swojej stronie rzeki Saskatchewan, za to amerykańskimi traperami i handlarzami pogardzano od czasu, gdy ekspedycja Lewisa i Clarka zabiła [w 1805 roku] jednego z ludzi Czarnych Stóp. Każdy, kto przychodził z południa uważany był za wroga.

Gdy urodziło się dziecko, Kainowie przebywali właśnie w jednym ze swych licznych obozowisk nad rzeką Brzucha (Belly River), pośrodku swych terenów łowieckich. W małym obozie jego rodziców, przywódcą był Ryczący Niedźwiedź (Crying Bear), wielki wojownik, szaman i starszy brat Chowającego Nóż . Wodzem całego plemienia był Byk O Tłustym Karku (Bull Back Fat), szanowany przywódca, który rok później zawarł pokój z amerykańskimi handlarzami, po dwudziestu sześciu latach wojny.

Chłopiec, którego przeznaczeniem nie było życie pośród Kainów, ale Czarnych Stóp, otrzymał imię Strzał Z Bliska (Shot Close), czyli Astoxkomi. Było to jego dziecięce imię i nosił je aż otrzymał przydomek wieku męskiego. Imię było nie tylko sposobem identyfikacji, ale rodzinną własnością, uważaną - gdy jego nosiciel umierał - za żywą istotę, unoszącą się bezdomnie w powietrzu. Imię pozostawało w rodzinie, przekazywane siostrzeńcowi, bratankowi, synowi lub innemu krewnemu, gdy ten dokonał jakiegoś bohaterskiego czynu, który upoważnił go do takiego zaszczytu.

Następne dnie i tygodnie Strzału Z Bliska niczym się nie różniły od życia jego równieśników w plemieniu. Karmiono go, umieszczano w kołysce, aby mógł wędrować razem z młodymi i starymi. Latem obozy zbierały się w cieniu Gór Brzucha (Belly Buttes) na święty Taniec Słońca; stąd mężczyźni wyprawiali się na Równiny w poszukiwaniu bizonów. Do jesieni podążali z włókami wyładowanymi pemikanem za stadami na północ i wybierali dogodne miejsca na obozowiska, które zapewniały im osłonę przed wyjącymi blizzardami i wiecznie sypiącym śniegiem. Część udawała się nad rzekę Brzucha, część w zacisze Wzgórz Jeżozwierza (Porcupine Hills), a pozostali na północ nad rzekę Spitzee.

Nie interesowali się białym człowiekiem, ponieważ jego obecność odczuwali tylko poprzez towary handlowe i choroby. Chociaż kompanie Hudson Bay i North West już w 1790 roku otworzyły swe placówki handlowe na północnej granicy terenów łowieckich Czarnych Stóp, to żaden fort nie przetrwał na ich terenie dłużej niż kilka miesięcy. W przeciwieństwie do swych sąsiadów, Kri, Czarne Stopy nie zmienili swego trybu życia, by dostosować się do kupców. Polowali na bizony i handlowali suszonym mięsem i końmi w zamian za strzelby, narzędzia, koraliki i koce. Handlarze potrzebowali koni do transportu i mięsa na zaopatrzenie swych północnych placówek, tak więc nie usiłowali nakłaniać Czarnych Stóp, by stali się traperami i polowali na bobry. Pozostawili ich raczej w spokoju, nie ingerując w związki plemienne, religię i zwyczaje.

Tak mijały miesiące.

Niemowlę podrosło, zaczęło stawiać pierwsze niepewne kroki i stało się małym szkrabem, który wyrósł z miękkiego nosidełka i zajął miejsce na trzęsących się włókach. Tam, wtulony między rzeczy codziennego użytku, oglądał długi sznur ludzi ze swej wioski zmieniających miejsce obozowania, równiny zasnute czarnymi stadami bizonów i zakurzone niebo, które dalej przechodziło w czysty błękit, aby ostatecznie schować się za postrzępioną linią Gór Skalistych.

Chociaż tego nie rozumiał, widział swego ojca wyjeżdżającego z obozu z twarzą pomalowaną cynobrem. Słyszał modlitwę swej matki i obserwował jej zaniepokojoną twarz, gdy mijały dni w ich pustym tipi. A potem widział chwile radości i godziny świętowania, gdy ojciec ze swymi towarzyszami wracał ze stadem koni wroga. Rzeczy, które widział, choć nie rozumiał, wzmagały falę emocji wśród otaczających go ludzi. Był jeszcze zbyt młody by uświadomić sobie, że nadejdzie taki dzień, kiedy on także wyruszy z obozu w poszukiwaniu chwały i zwycięstwa.

Gdy Strzał Z Bliska miał nieco ponad dwa lata, w rodzinie pojawił się drugi braciszek. Chowający Nóż miał teraz dwóch synów, którzy zostaną wojownikami i myśliwymi plemienia Kaina. Drugi syn, którego dziecięce imię przepadło w zapomnieniu, przyjął później miano Żelaznej Tarczy (Iron Shield), Mexkim-aotan, a potem znany był jako Byk Przewodnik (Chief Bull), Ninastumik.

Kilka miesięcy po narodzinach tego drugiego dziecka, Chowający Nóż ponownie wyruszył na wojnę. Tym razem był to najazd na Wrony, odwiecznych wrogów narodu Czarnych Stóp. Mieszkali daleko na południu nad rzeką Żółty Kamień i słynęli ze znakomitych koni. Raz jeszcze Chowający Nóż pomalował sobie twarz i wyjechał z towarzyszami. Raz jeszcze zniknął za krańcem doliny i podążył na południe.

Tym razem jednak nie wrócił.

W obozie podniósł się lament, gdy wrócili ci, którzy przeżyli. Zamiast znaleźć Wrony w miejscu ich stałych obozów, Kainowie wpadli w zasadzkę i kilku z nich zginęło . Pośród zabitych był Chowający Nóż, młody mężczyzna, który pragnął koni dla swej rodziny i sławy dla plemienia. Mężczyzna, który miał żonę i dwóch małych synów.

Pogrążona w smutku Zaatakowana W Drodze Do Domu udała się do swego ojca, Byka Ze Strupami (Scabby Bull), ponacinała sobie ręce i nogi, obcięła włosy i pomalowała żałobnie twarz. Jej przestraszone i niepewne jutra dzieci zostały z dziadkiem i obserwowały, jak ich matka codziennie chodzi na pobliskie wzgórze i opłakuje swego męża, który już nigdy nie wróci.

Przez parę miesięcy panował smutek w ich domu, ale życie tych ludzi było surowe i śmierć stanowiła jego nieodłączną część. Wojownicy ginęli w bitwie, kobiety umierały przy porodzie, dzieci konały z głodu i chorób. Śmierć była zawsze obecnym wrogiem, który zabierał ich ludzi na Piaskowe Wzgórza (Sand Hills), daleko na wschodzie. Tam żyły ich cienie, gdzie nie było ani szczęścia, ani smutku.

Okres żałoby minął, rany na ciele zabliźniły się, a włosy odrosły. W namiocie zagościł spokój i Byk Ze Strupami zabrał się do wpajania Strzałowi Z Bliska obowiązków wojownika i myśliwego. Opowiadał mu legendy związane z dziejami plemienia, wiele z nich zawierało naukę dla młodego słuchacza. Opowiadał mu także, czego będzie się od niego wymagać, gdy dorośnie.

Kiedy Strzał Z Bliska skończył pięć lat, opuścił trzęsące włóki i zajął miejsce na koniu za swą matką. Gdy przenosili się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu zwierzyny, jego krótkie nogi z trudem obejmowały konia, ale chłopiec aż drżał z przejęcia przy każdym jego stąpnięciu.

Pewnego dnia, gdy byli rozbici nad rzeką Brzucha, Strzał Z Bliska zauważył grupę obcych wjeżdżających do doliny. Nie byli to Kainowie, ale mówili językiem Prawdziwych Ludzi. Mieli pomalowane twarze, jak niegdyś jego ojciec i pędzili przed sobą stado koni. Gdy dotarli na środek, odśpiewali pieśń zwycięstwa. Wuj, Ryczący Niedźwiedź wyszedł ich powitać i stwierdził, że byli to ludzie z plemienia Czarnych Stóp, większość z nich należała do grupy "Gryzących" (Biters). Wracali właśnie z wypadu na Wrony. Zaprosił ich by zostali z Kainami dopóki nie dowiedzą się, gdzie obozują ich ludzie.

Było to przyjemne spotkanie. Bizonów było pod dostatkiem, a wojownicy, gdy wymieszali się ze swymi sprzymierzeńcami, traktowani byli dobrze.

Gościem w tipi Byka Ze Strupami był wojownik zwany Wiele Imion (Many Names), Akay-neka-simi. Choć jego pierwsza wizyta mogła mieć na celu odwiedzenie starego człowieka, to wkrótce zwrócił uwagę na młodą wdowę i pozostał z Kainami długo po tym, jak jego towarzysze wrócili do rodzinnego obozu. Strzał Z Bliska prawie wcale nie zauważał obcego, gdyż były to lata, kiedy w jego życiu najważniejszy był dziadek. Starzec uczył go jazdy konnej i strzelania, opowiadał historie o wojownikach, duchach i niezwykłych stworzeniach. Stary człowiek wcale się nie zdziwił, kiedy Wiele Imion przywiązał swe zdobyczne konie przed jego tipi na znak, że prosi o rękę jego córki.

Zaatakowanej W Drodze Do Domu schlebiało, że wojownik Czarnych Stóp zalecał się do niej i wiedziała, że lubi go wystarczająco, by zostać jego żoną. Pojawił się jednak problem: całe życie jej ojca skupiało się obecnie wokół Strzału Z Bliska. Była to trudna decyzja, ale w końcu zgodziła się zostawić starszego chłopca pod opieką jej ojca, a sama zabrała Żelazną Tarczę. Sprawa została przesądzona. Starszy chłopiec pozostanie Kainą, a młodszego zaadoptują Czarne Stopy.

Strzału Z Bliska nie pytano o zdanie w tej sprawie i gdy zobaczył, że matka i młodszy brat odjeżdżają z obcym, wcale mu się to nie podobało. Miał dopiero pięć lat, ale był zdecydowanym chłopcem. Tak szybko jak pozwalały mu krótkie nogi, pobiegł za swą matką. Włóki i konie poruszały się wolno, ponieważ zabrano wszystko, co należało do rodziny, ale minęło wiele godzin i wiele mil, zanim chłopiec dogonił matkę. Znajdowali się na prerii, daleko od domu i nie było nikogo, kto mógłby go zabrać z powrotem.

- Wracajmy z chłopcem - westchnął Wiele Imion. - Byk Ze Strupami będzie zmartwiony, gdy odkryje, że dziecko zniknęło, a już był niepocieszony, widząc odjeżdżającą córkę.

Gdy wrócili do obozu Kainów, Strzał Z Bliska był zdecydowany pozostać z matką, ale Byk Ze Strupami nalegał, by chłopiec został z nim. W końcu Wiele Imion rzucił propozycję.

- Zamiast pogrążać rodzinę w smutku - zwrócił się do Byka Ze Strupami - dlaczego nie pojedziesz z nami, wtedy wszyscy bylibyśmy razem?

Byk Ze Strupami pojechał więc do Czarnych Stóp i został z nimi do końca życia.

Tak samo stało się ze Strzałem Z Bliska, młodym chłopcem, który o mało co zostałby wychowany na Kainę. Los przeznaczył mu jednak inne życie w innym plemieniu, a pomogła mu w tym miłość do matki.

Gdy zwinięto obóz, grupa wyruszyła z zalesionej doliny na rozciągającą się przed nimi prerię. Prowadził Wiele Imion, Czarna Stopa, a za nimi postępowała jego nowa rodzina - żona, dwójka dzieci i teść.

Podążali wzdłuż rzeki Mały Łuk (Little Bow River) aż dotarli do głównego szlaku na północ od potoku Upiornej Zagrody (Ghost Pound Creek). Szlak był mocno porysowany tyczkami włók, wrzynającymi się głęboko w ziemię. Biegł po jałowej równinie i zbaczał po drodze do wszystkich najlepszych źródeł. Mijał Mały Łuk, wrzynał się w pasma piaszczystych wzgórz, aż w końcu ginął w szerokiej dolinie rzeki Łuk (Bow River).

Była to szeroka i niebezpieczna rzeka, ale bród był dobrze oznakowany przez kamienną grań, ciągnącą się z jednego brzegu na drugi. W płytkiej wodzie można było przejść po kamieniach wzdłuż grani i nawet nie zamoczyć mokasynów. Był to Bród Czarnych Stóp (Blackfoot Crossing), serce posiadłości Prawdziwych Ludzi .

Wiele Imion nie zatrzymywał się w obozach tutejszych ludzi, ponieważ byli to południowi członkowie jego plemienia. Grupa Gryzących obozowała zwykle nieco dalej na północ, bliżej ściany lasów i wzdłuż rzeki Czerwonego Jelenia (Red Deer River) . Rodzina podążała więc dalej wzdłuż strumienia, który później nazwany został Potokiem Stopy Wrony (Crowfoot Creek), na cześć małego chłopca, oglądającego teraz ten kraj po raz pierwszy. Minęli Trzy Wzgórza (Three Hills) i ciągle kierowali się na północ, aż w końcu dotarli do obozu Gryzących.

Jakiś czas po zadomowieniu się w plemieniu Czarnych Stóp, Strzał Z Bliska otrzymał drugie imię. Nie było to jeszcze imię mężczyzny, jakie otrzymuje się w bitwie, ale drugie imię chłopięce, imię Czarnych Stóp nadane mu przez nowego ojca. Brzmiało ono Duch Niedźwiedzia (Bear Ghost), Kyia-sta-a. Wszyscy go tak nazywali, oprócz matki, której ciągle podobało się to pierwsze imię. Nawet gdy była już ślepą staruszką, a jej syn był wielkim wodzem, szła po omacku i mówiła:

- Strzał Z Bliska, czy to ty, mój synu?

Pierwsze lata w obozie Czarnych Stóp były trudne dla rodziny, gdyż były to lata choroby i śmierci. W 1836 roku straszna epidemia dyfterytu dotknęła dzieci całego plemienia Czarnych Stóp, przynosząc śmierć wielu niemowlętom i kilkuletnim dzieciom. Duch Niedźwiedzia i jego brat mieli dużo szczęścia; przeżyli.

Następny rok, 1837, był jeszcze gorszy, gdyż przyniósł śmiercionośną ospę, która została przywleczona na północne Równiny na parowcu "St. Peters", należącym do Amerykańskiego Towarzystwa Futrzarskiego (American Fur Company).

Zaraza ta wyniszczyła całe plemię Mandanów, przeniosła się na sąsiednich Arikarów i dotarła na północ do Assiniboinów. Przy ujściu Małej Missouri (Little Missouri) pozwolono Indianinowi Czarnej Stopie wejść na pokład opanowanego przez chorobę parowca, a gdy schodził - stał się posłańcem śmierci. Choć handlarze wiedzieli, że popełniają błąd, biorąc Indianina na pokład, to nie zatrzymali go na koniec rejsu .

Przez dwa miesiące żaden Czarna Stopa nie pojawił się w forcie McKenzie na Górnej Missouri, żeby wymienić skóry na towary. W końcu główny handlarz, Alexander Culbertson, ruszył na poszukiwania. Po kilku dniach podróży znalazł obóz Pieganów złożony z około sześćdziesięciu tipi. Gdy zbliżał się do wioski, nie dochodziły go żadne odgłosy, a straszny odor wisiał w powietrzu. Wszedł do pierwszego tipi i zobaczył ponure skutki zarazy białego człowieka. “Setki rozkładających się ludzkich szczątków, koni i psów leżały porozrzucane między namiotami - zapisał. - Dwie stare kobiety, zbyt słabe na ucieczkę, były jedynyni żyjącymi mieszkankami wioski".

W owym roku zmarło na ospę około sześciu tysięcy Czarnych Stóp, dwie trzecie całego narodu. Już nigdy nie byli tak liczni, jak przed tym tragicznym rokiem. W jakiś sposób Duch Niedźwiedzia i bliscy członkowie jego rodziny uniknęli zarazy, ale tylko nieliczni nie stracili kogoś ukochanego.

W czasie, gdy ospa zbierała swe żniwo, Duch Niedźwiedzia miał osiem lat. Poznał wielu przyjaciół w plemieniu, które go zaadoptowało i zaczął przejawiać naturalne cechy przywódcze. Starsi ludzie wspominali później, że już wtedy, gdy był chłopcem, czuli iż Duch Niedźwiedzia zostanie wodzem. Nie było ważne, że urodził się jako Kaina, bo teraz jego ojcem był Wiele Imion, któremu powodziło się dobrze i darzono go wielkim szacunkiem w plemieniu Czarnych Stóp.


Tytuł oryginału: Crowfoot. Chief of the Blackfeet
© Copyright for the Polish translation by Wydawnictwo Akcydens1996